Ziaja Liście Manuka, Pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom

Przed zakupem tej pasty oczyszczającej długo się zastanawiałam, ponieważ wcześniej używałam innych produktów z tej serii i nie skradły one mojego serca. Na szczęście ta pasta okazała się perłą w koronie całej serii, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że to jeden z najlepszych produktów firmy Ziaja, z jakimi kiedykolwiek miałam styczność. 
Pasta ma delikatny, przyjemny zapach oraz mnóstwo ścierających drobinek.
Nie wiem czy to zasługa ekstraktu z liści manuka, czy zielonej glinki, ale skóra po oczyszczeniu z użyciem tej pasty staje się natychmiastowo idealnie gładka i wygląda zdrowiej. Przy regularnym stosowaniu (w moim przypadku co drugi dzień) moja skóra może nie stała się idealna, ale jest w o wiele lepszej kondycji niż wcześniej.
Zdecydowanie mogę polecić ten produkt wszystkim osobom z tłustą cerą. Następnego dnia, po wieczornym zastosowaniu, makijaż ładniej stapia się ze skórą dzięki czemu wygląda bardziej estetycznie niż bez użycia tego produktu (to był dla mnie najbardziej szokujący wręcz efekt działania tej pasty, zauważony ponadto nie tylko przeze mnie) 
A tak oto prezentuję się skład pasty oczyszczającej Liście Manuka:

Aussie

Aussome volume – odżywka do włosów

Dziś prezentuję odżywkę do włosów dodającą objętości firmy Aussie. Przejdę od razu do działania tego produktu. Już po pierwszym zastosowaniu miałam wrażenie, że moje włosy ładniej, niż zwykle się układają, a fryzura jest jakbym to określiła „pełniejsza”. Pomyślałam, że może to przypadek, ale okazało się, że wcale nie. Dzięki tej odżywce długie włosy, bez układania z użyciem szczotki i suszarki zyskują objętość i bardzo ładnie się układają, co wcześniej było niemożliwe. Nie są obciążone, tylko porządnie odżywione i takie jakby „odbite od głowy”. W dodatku włosy dobrze się rozczesują i po kilku zastosowaniach zauważyłam, że są bardziej miękkie w dotyku.

Skład odżywki prezentuje się następująco:

Odżywka jest dość droga jak na drogeryjny produkt, ale cenę równoważy wydajność. 

Podsumowując jest to pierwszy produkt z firmy Aussie, jaki nabyłam, ale na pewno nie ostatni.

Lovely - Matte make up - podwójny cień do powiek

Idealnie matowy podwójny cień, zamknięty w estetycznym czarnym pudełeczku przykuł moją uwagę jakiś czas temu, jednak zastanawiałam się czy będzie on dobrej jakości. Zaryzykowałam kupno i się nie żałuje, uwielbiam ten cień. Moje kolory to miętowy zielony i czekoladowy brąz. Olbrzymi plus za to, że po zmieszaniu tych dwóch odcieni dostajemy trzeci zupełnie nowy i ... śliczny. Cienie na bazie trzymają się dość długo, a co dla mnie najważniejsze nie podrażniają moich oczu w żaden sposób. Nie obsypują się, mają przyjemną delikatną konsystencję. Podsumowując chętnie kupiłabym inną wersję kolorystyczną, bo jakość tych cieni jest dobra, jednak żadna z innych wersji nie wpadła mi w oko:)

Elizabeth Arden - Intervene - podkład

Niestety miałam tylko testerek tego podkładu, ale wystarczył mi na długo, ponieważ jest wydajny. Muszę przyznać, że to dość ciekawy produkt, tworzy na skórze taką satynową powłokę, ale nie jest to absolutnie efekt maski. Czuć jak zastyga na twarzy, ale nie jest to negatywne odczucie i absolutnie nie zmienia koloru na skórze twarzy w ciągu dnia, co jest zmorą większości podkładów:(
Krycie jest dość dobre, tzn. znikają powiedzmy średnie niedoskonałości i koloryt skóry jest wyrównany. Co również bardzo istotne krycie nie znika w ciągu dnia.
Utrzymuje się długo na skórze, nie brudzi ubrań. Nie zatkał moich porów.
Naprawdę godny wypróbowania produkt.

YSL - Parisienne



Dla mnie jeden z najładniejszych zapachów:) Luksus w czystej postaci. Flakonik po prostu śliczny, pięknie odbija światło potęgując wrażenie czystości i świeżości. Nie wiem dlaczego, ale ten zapach kojarzy mi się z deszczowym dniem,przemykaniem ulicami i niby zapach bardzo skromny, ale jednocześnie tętniący miejskim życiem, po prostu piękny zapach.

Nuty zapachowe: 
nuta głowy: akord winylu, żurawina, jeżyna 
nuta serca: róża damasceńska, fiołek, peonia
nuta bazy: paczula, wetiwer, drzewo sandałowe, piżmo

Essence i love extreme - tusz do rzęs

Zdecydowanie mój ulubiony tusz z firmy essence i jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek używałam. Rzęsy stają się dłuższe, bardzo czarne, pogrubione. Dla mnie idealne.
Wydajność standardowa jak na tusze czyli kilka miesięcy. Nie kruszy się, nie obsypuje. Polecam, tym bardziej, że za taką cenę każdy może chociaż wypróbować. 
Dla niektórych minusem może być naprawdę wielka szczoteczka, ale ja akurat takie lubię pozwala wyczarować naprawdę magiczne spojrzenie:)
Idealny do imprezowego makijażu:)

Pierre Rene - lakier do paznokci - top flex

Genialny Click system, przy zakręcaniu buteleczki słychać takie „klik” jak w przypadku niektórych pomadek, genialna sprawa. Olbrzymi plus za to, firmy powinny według mnie jak najczęściej stosować takie systemy.
Kolor to delikatny róż, wpadający trochę w lawendę, dość chłodny odcień, idealny na zimę i wiosnę.
Pędzelek jest ok, nic dodać nic ująć, nakłada się nim produkt wygodnie i szybko. Bez smug i zacieków, równomiernie rozprowadza warstewkę lakieru.
Jakość lakieru jest super, na moich paznokciach utrzymuje się spokojnie 5-6 dni, nie odpryskuje, zmywam go, bo po kilku dniach po prostu nudzi mi się kolor:P Uwielbiam lakiery, które nie odpryskują, bo dzięki temu omija mnie awaryjne malowanie paznokci na szybko, czego nie znoszę:P 
Według producenta zawiera wapń, kreatynę i ma nam wzmacniać paznokcie, nie mogę na ten temat zbyt wiele powiedzieć dlatego, że nie narzekam na moje paznokcie, a wiem, że dużo dziewczyn ma z nimi problem. Także powiem, że paznokcie są tak samo zdrowe i odżywione jak były, nie wiem czy to zasługa tego lakieru czy nie, na pewno ten produkt nie zrobił mi żadnej krzywdy, paznokcie się nie łamią, nie rozdwajają, słowem nie mam na co narzekać.
Pojemność to 11ml, mój kolor to 240 Tender Rose 
ważność 24 miesiące od otwarcia